|
|
Nisko - forum dyskusyjne mieszkańców Dyskusje mieszkańców o Nisku i powiecie
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
JETA
Honorowy Obywatel Forum
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 22:08, 14 Lut 2006 Temat postu: Literatura - fascynacje, interpertacje, zamyślenia... |
|
|
Skoro już jakoś rozwinął się temat filmowy i muzyczny, to właściwym pomysłem byłoby chyba pogadanie od czasu do czasu o tekście artystycznym, w każdej postaci i gatunku a także o ciekawych twórcach.
Zdając sobie sprawę że temat ten może być "mniej na topie", uparcie i z przekonaniem zapoczątkowuję go z nadzieją, że rozwinie skrzydła
Zatrzymujmy sie więc także tutaj, dzieląc się wrażeniami, przemyśleniami, ocenami na temat tego, co tam ostatnio wyczytaliśmy, odnaleźliśmy, odkryliśmy, starszego lub całkiem nowego.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
JETA
Honorowy Obywatel Forum
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 22:09, 14 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Mnie osobiście nie przechodzi ciągle (a trwa juz z rok) fascynacja książkami Erica-Emmanuela Schmitta. Najbardziej znaną jest opowieść o chłopcu umierającym na raka w hospicjum - "Oskar i Pani Róża". Niezwykle wzruszająca i zatrzymująca opowieść o tym, co ważne: o dzieciństwie, dorosłości, o miłości, przyjaźni, rodzinie, bezradności, chorobie, umieraniu a przede wszystkim o poszukiwaniu sposobu na życie, celu, o próbie odnajdywania sensu nawet wtedy, kiedy zostaje na to niewiele czasu, kilka dni życia. Niewielka książeczka a o wszystkim prawie, więc wszyscy coś dla siebie pewnie znaleźć w niej mogą :)Pewnej świeżości, humoru i swoistego uroku przydaje opowieści narrator dziecięcy - świat widziany oczyma dziesięcioletniego chłopca jest prosty i prawdziwy. Polecam gorąco tę i inne ksiązki Schmitta, tym bardziej że większośc z nich czyta się ( a właściwie połyka ) w kilka dosłownie godzin, jeśli nie krócej Nie kradną więc zbyt wiele cennego przeciez bardzo dzisiaj czasu.
Na dowód i na zasmakowanie zamieszczam fragmencik:
"Szanowny Panie Boże,
Na imię mi Oskar, mam dziesięć lat, podpaliłem psa, kota, mieszkanie (zdaje się nawet, że upiekłem złote rybki) i to jest pierwszy list, który do Ciebie wysyłam, bo jak dotąd, z powodu nauki, nie miałem czasu.
Uprzedzam Cię od razu: nienawidzę pisać. Muszę mieć naprawdę jakiś ważny powód. Bo pisanie to bzdura, odchyłka, bezsens, jajo. To lipa. W sam raz dla dorosłych.
Mam to udowodnić? Proszę, weź choćby początek mojego listu: "Na imię mi Oskar, mam dziesięć lat, podpaliłem psa, kota, mieszkanie (zdaje się nawet, że upiekłem złote rybki) i to jest pierwszy list, który do Ciebie wysyłam, bo jak dotąd, z powodu nauki, nie miałem czasu". No więc równie dobrze mógłbym napisać: "Nazywają mnie Jajogłowym, wyglądam na siedem lat, mieszkam w szpitalu z powodu mojego raka i nigdy się do Ciebie nie odzywałem, bo nawet nie wierzę, że istniejesz".
Tylko że jeśli tak napiszę, to ****** blada, w ogóle się mną nie zainteresujesz. A ja chcę, żebyś się zainteresował.
A najlepiej byłoby, gdybyś znalazł czas, żeby oddać mi dwie lub trzy przysługi.
Wytłumaczę Ci, o co chodzi.
Szpital to cholernie sympatyczne miejsce: pełno tu uśmiechniętych dorosłych, którzy głośno mówią, jest też mnóstwo zabawek i panie wolontariuszki, które chcą się bawić z dziećmi, i są koledzy, na których zawsze można liczyć, tacy jak Bekon, Einstein czy Pop Corn, jednym słowem, szpital to sama radość, jeżeli jest się mile widzianym pacjentem.
Ja przestałem być mile widziany. Od czasu przeszczepu szpiku czuję, że nie jestem mile widziany. Kiedy doktor Dusseldorf bada mnie rano, nie ma już do mnie serca, rozczarowuję go. Patrzy na mnie bez słowa, jakbym popełnił jakiś błąd. A przecież tak się starałem w czasie operacji. Byłem grzeczny, dałem się uśpić, nie krzyczałem, kiedy mnie bolało, łykałem wszystkie lekarstwa. Bywają dni, kiedy mam ochotę go objechać, powiedzieć mu, że może to on, doktor Dusseldorf, ze swoimi czarnymi brwiami, po prostu schrzanił operację. Ale nic z tego. Ma taką nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się winny. Zrozumiałem już, że stałem się złym pacjentem, pacjentem, który podważa wiarę w nieograniczone możliwości medycyny.
Myśli lekarza są zaraźliwie. Teraz już wszyscy na naszym piętrze: pielęgniarki, praktykanci i sprzątaczki patrzą na mnie tak samo. Martwią się, kiedy jestem w dobrym humorze; zmuszają się do śmiechu, kiedy powiem jakiś dowcip. Nie chichramy się już jak dawniej.
Tylko ciocia Róża się nie zmieniła. Moim zdaniem, za stara jest na to, żeby się zmieniać. Poza tym jest za bardzo ciocią Różą. Cioci Róży nie muszę Ci, Panie Boże, przedstawiać, to Twoja stara kumpelka, to ona kazała mi do Ciebie napisać. Problem tylko w tym, że jestem jedynym, który nazywa ją ciocią Różą. Musisz więc postarać się zrozumieć, o kim mówię: ze wszystkich pań w różowych fartuchach, które przychodzą z zewnątrz, żeby spędzać czas z chorymi dziećmi, ona jest najstarsza.
- Ile masz lat, ciociu Różo?
- Potrafisz zapamiętać trzynastocyfrową liczbę, Oskarku?
- Och! Chyba przesadzasz!
- Nie. Lepiej, żeby nie wiedziano tu, ile mam lat, bo wyrzucą mnie i więcej się nie zobaczymy.
- Dlaczego?
- Jestem tu nielegalnie. Jest pewna granica wieku, żeby być wolontariuszką. A ja ją dawno przekroczyłam.
- Jesteś przeterminowana?
- Tak.
- Jak jogurt?
- Ćśś!
- Dobrze! Nikomu nie powiem.
Była cholernie odważna, że wyznała mi swój sekret. Ale dobrze trafiła. Nie pisnę słowa, chociaż dziwię się, że przy tych wszystkich zmarszczkach, które jak promienie słońca okalają jej oczy, nikt się jeszcze nie domyślił.
Innym razem poznałem jej kolejny sekret i teraz już, Panie Boże, na pewno skojarzysz, o kogo chodzi.
Spacerowaliśmy po szpitalnym parku i nagle wdepnęła w kupę.
- Cholera!
- Ciociu, brzydko się wyrażasz!
- Odczep się, szczeniaku, mówię, jak mi się podoba.
- Och, ciociu Różo.
- I rusz tyłek. To jest, kurde, spacer, a nie wyścigi ślimaków.
Kiedy siedliśmy na ławce, żeby zjeść cukierka, spy-tałem:
- Dlaczego tak brzydko mówisz?
- Skrzywienie zawodowe, Oskarku. W moim zawodzie nie miałam żadnych szans, jeśli nie używałam mocnych słów.
- A jaki był twój zawód?
- Nie uwierzysz, jeśli ci powiem...
- Przysięgam ci, że uwierzę.
- Byłam zapaśniczką.
- Bujasz!
- Byłam zapaśniczką! Nazywano mnie Dusicielką z Langwedocji.
Od tej pory, kiedy dopada mnie chandra i kiedy jest pewna, że nikt nas nie może usłyszeć, ciocia Róża opowiada mi o swoich walkach: Dusicielka z Langwedocji przeciw Rzeźniczce z Limousin, o tym, jak przez dwadzieścia lat zmagała się z Diaboliką Sinclair, Holenderką, która miała piersi jak pociski, a przede wszystkim o spotkaniu w turnieju o puchar świata z Ullą Ullą, zwaną Suką z Hamburga, której nikomu nie udało się pobić, nawet Stalowym Udom, wielkiej mistrzyni cioci Róży z czasów, kiedy była zapaśniczką. Te wszystkie opowieści wprawiają mnie w rozmarzenie, wyobrażam sobie moją znajomą, drobną, trochę trzęsącą się staruszkę w różowym fartuchu na ringu, jak rozkłada na cztery łopatki olbrzymki w obcisłych trykotach. Wydaje mi się, że to ja. Staję się najsilniejszy. Mszczę się.
No więc, Panie Boże, jeżeli przy tych wskazówkach - ciocia Róża alias Dusicielka z Langwedocji - nie będziesz wiedział, kto to jest ciocia Róża, to lepiej przestań być Bogiem i idź na emeryturę. Myślę, że wyraziłem się jasno.
Wracam do swoich spraw."
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nigdy
Żywa Skamieniałość Forum
Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 1548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 23:10, 14 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Myślę, że temat się przyjmie. Sam będę tutaj zaglądał z przyjemnością, a jak znajdę więcej czasu (którego ostatnio brakuje mi notorycznie), to może i coś przeskrobię pokrewnego
A "Oskar..." bardzo przypomina mi klimatem niezapomniane przygody Mikołajka, które czytałem będąc mocno nieletnim . Teraz Mikołajek przeżywa swój renesans. I dobrze!
Piękny fragment, Jeto i już nam nieco jaśniej co do Twojego zainteresowania tematem hospicjum...
Mam jednak nadzieję, że Twoja ochota zostania wolontariuszką nie bierze się stąd, że jesteś byłą zapaśniczką? :wink
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
JETA
Honorowy Obywatel Forum
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 23:42, 14 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
hahahaha - żart z zapaśniczką udał Ci się Nigdy jak nigdy, jakbyś znał mój wzrost i posturę to usmiałbys sie jeszcze bardziej - predyspozycje na zapaśniczkę mam doskonałe
A tak serio, z "Oskarem..." i hospicjum to jednak troszkę przypadkowa zbieżność - ksiązke czytałam wcześniej, potem przyszły moje własne doświadczenia z rzeszowskim hospicjum, w którym umierał mi Ktoś Drogi i Bardzo Bliski.
Nie mam takich mocy na zadziałanie z hospicjum - ale troszke mi żal że temat "ustał' i pewnie zapały tez pozostały nikłe, choc pewnie ludzi chętnych nadal na wolontariat jak ja znalazłoby sie w Nisku trochę, no ale to temat nie na to miejce...
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
podszum
Stały Bywalec
Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 1000-lecia
|
Wysłany: Czw 20:47, 16 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Osobiście nie lubie czytać książek, ale jak już brałem coś do ręki to czytałem (nie zawsze do końca ) powieści grozy H.P. Lovecraft'a.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nigdy
Żywa Skamieniałość Forum
Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 1548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:42, 18 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Polecam trzy artykuły z dzisiejszej Wyborczej - dwa wywiady i esejo-reportaż
1. Wywiad z prof. Bralczykiem pt. "Nowa władza mówi Konopnicką". Kto lubi rozumieć ukryte słów znaczenie oraz tychże słów cięcie-gięcie, a wszystko skrojone do dzisiejszej rzeczywistości - z pewnością się nie zawiedzie.
2. Artykuł Pawła Smoleńskiego pt. "Agent mój brat". Strasznie powichrowana ta nasza historia najnowsza. Dla zwolenników czarno-białego postrzegania świata to nie będzie dobry tekst. Smutna rzecz, ale pozwala lepiej rozumieć...
3. Dla rozrywki - wywiad z Markiem Raczkowskim w dodatku "Wysokie obcasy", z cyklu Męska Końcówka Śmiałem się w głos czytając
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
aniol
Administrator
Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 4868
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nisko Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:48, 19 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Powiem szczerze ze to nie jest moja mocna strona... wstyd sie przyznac ile lektur preczytałem przez okres szkół... No ale nie o tym, jestem zafascynowany Tolkienem i jego twórczoscia i to przez film szczerze powiem. Ksiazke przeczyatłem własnie po ogladniecie trylogie. Tzn ksiazke, bo oprocz trylogi słynnej byl Hobbit, Silimarilion, Przygody Toma Bombadila i jestem w trakcie opowiesci niedokonczonych... Niesamowity autor z niesamowitym dorobkiem...
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nigdy
Żywa Skamieniałość Forum
Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 1548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 21:08, 02 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Temat zlinczowany samotnością pikuje mocno w dół Jako że nie zasługuje na takie desinteresmo (słowo onegdaj zepsute przez polityków ), przeto pozwalam sobie na igraszki z Łazarzem. Proszę się nie gorszyć i nie obsobaczać strupieszałego grafomana, bo klucz nie leży w piśmie jeno w Kacperku
Ostatnio przeżyłem nawrót infantylizmu. Tak szczerze mówiąc, to raczej jego zdwojenie, bo domowy pierwiastek żeński współśpiący twierdzi, że stan ten trwa u mnie nieustannie A co tam - jak ten Jędruś podgolony "plwam na Wasze testamenta!" i wolę pobawić się słowem, aniżeli z marsową miną udawać mądrzejszego niż jestem.
A wracając do źródeł... Niedawno wezwany zostałem przez rodzica (po raz enty ), abym zrobił porządek ze swoją biblioteczką. O Wszechmogący! Skąd tyle tego się wzięło? Taki choćby "Pokój na poddaszu" Wandy Wasilewskiej. Za to nazwisko można pójśc siedzieć teraz, ale wybaczcie - 10-latek nie rozumie polityki. Mniej więcej taki byłem jak to czytałem po raz pierwszy i wielokrotnie jeszcze doń wracałem. Z każdą, rozsypującą się książeczką wiążą się wspomnienia (uwaga - zaraz się poryczę, no! ). Jak wyciągnąłem "Historię toczonego dziadka i malowanej babki", to zalegliśmy na dywanie i przez pięć minut nie daliśmy spokoju przeponom Z kolei "Chłopcy z Placu Broni"... Przeczytani po raz pierwszy w dziecięcej chorobie, towarzyszyli mi przez lat -naście. Razem z nimi "przeżywałem bitwy wspaniałe, co wieczór". I do tej pory gdy słyszę - Nemeczek - a jest takie nazwisko w Nisku, notabene jakby biblioteczne , to nie mam innych skojarzeń. "Chłopiec w złotych spodniach" Maxa Lundgrena, "Panoptikum grzesznych ludzi' (nagroda za wygranie czegoś tam!), "Czuk i Hek" , no i "Dzieci z Bullerbyn".... I sto innych stosów przyjaciół z dzieciństwa, ech...
Zgadnijcie czy coś wyrzuciłem? Za rok, może dwa, za misiem kudłatym poczłapią... Ale jeszcze nie teraz
PS.
"Twarz mi blednie, włos mi rzednie, psują mi się zęby przednie...(...) Typem staję się upiornym" Wybaczcie więc staremu pierdzielowi tą somnabuliczną wycieczkę tam, gdzie kozy kują...
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
niska
Złoty Forumowicz
Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 2269
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nisko
|
Wysłany: Pią 11:31, 05 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Kacperek ładnie przeniknął, więc odważę się i podam literaturę „na wagę” (cokolwiek to znaczy ). Celowo pomijam kryminał „Płaszcz z wielbłądziej wełny”, który czytam co dwa lata z jednakowym napięciem emocjonalnym.
Pierwsze łzy wzruszenia (poszły geny) zapewnił Amicis swoim „Sercem”.
Andersen to zalążki filozofii (dlaczego dżin uwięziony przez tysiąc lat w szklanej butelce chce ukarać swojego wybawcę?); Szancer- pierwszy malarz (do dziś szczur nie zmienił proporcji a „dziewczynkę z zapałkami” i dziewczynkę z nawykami widzę w tej samej scenerii. Makuszyński to dobry humor („Koza z domu Fikfikalska, z męża pani Capkozina”).
Pierwsza poezja-Tuwim, Brzechwa i Zarembina. Rówieśników krajowych spotykałam najchętniej u E. Niziurskiego i A.Bahdaja, tych z importu u Stevensona, Twaina i L.M. Montgomery (ruda Ania Shirley była JEDYNĄ dziewczyną na którą zwróciłam uwagę, już wtedy wolałam chłopców ). K.May i „Winnetou” w wersji książkowej to zetknięcie się z brutalnym światem i rasizmem, ale wersja kinowa to pierwsza miłość i pierwszy trudny wybór: czerwonoskóry Winnetou czy biały Old Shatterhand? Miłość to była prawdziwa, bo skłonna byłam do poświęceń – żeby brat zechciał pójść ze mną do kina pozwalałam na własnej głowie dokonywać eksperymentów fryzjerskich (koledzy z jego klasy czuli już rękę mistrza). Pierwszy, prawdziwy głód spotkałam w USA To było w „Gronach gniewu” J.Steinbecka: dziewczyna rodzi martwe niemowlę, ale swoim mlekiem ratuje życie starcowi. Życiem królewskim (głównie na dworze angielskim) rozczarowywałam się czytając serię „Elżbieta I”, „Ryszrd III”, „Henryk VIII”, „Anna Boleyn”, dziś nawet autorów nie pamiętam.
J. Dobraczyński miał na mnie większy wpływ niż ksiądz katecheta. Był taki czas, że ludzie odnosili mu książki, ale na pamiątkę zostawiłam sobie „Listy Nikodema” i czasem zaglądam do niej. Mnóstwo książek przeczytałam niepotrzebnie, za wcześnie. Co tu dużo gadać, „Noce i dnie” też nie były łatwą lekturą, trzeba trochę pożyć, by zrozumieć określenie „pani Barbara”. Wszystko musi się stać w odpowiednim czasie.
Lubię czytać wspomnienia i powieści biograficzne. Są wśród nich perełki, na ten przykład I. Stone „Udręka i ekstaza” – bohaterem Anioł, nie nasz forumowy, ale Michał, też utalentowany nieziemsko. Język Stonea wspaniały, leciutki i dowcipny
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nigdy
Żywa Skamieniałość Forum
Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 1548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 16:46, 05 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Piękna wycieczka, Niska Ustosunkuję się do tegoż wieczorem
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
niska
Złoty Forumowicz
Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 2269
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nisko
|
Wysłany: Pią 17:00, 05 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Już wypiekam twarz
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nigdy
Żywa Skamieniałość Forum
Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 1548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 18:37, 05 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Rozumiem jualari, że powyższe jest czymś co lubisz. Napisz więc coś od siebie, bo zagadki są w Hyde Parku ("Jaka to melodia"). Tekst nr 4 to Lech Janerka (naprowadziłeś mnie sam ), ale więcej nic nie wiem. A co do Janerki - artysta niebanalny z wyższej półki, choć jakby niszowy. Ja w każdym bądź razie wolałem Klausa Mitffocha
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
jualari
Nowicjusz
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 20:21, 05 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nigdy napisał: |
Rozumiem jualari, że powyższe jest czymś co lubisz. Napisz więc coś od siebie, bo zagadki są w Hyde Parku ("Jaka to melodia"). |
rzeczywiście. się pomyliłem. ale już przesunąłeś tylko gdzie, bo w HP nie widzę
Nigdy napisał: |
Tekst nr 4 to Lech Janerka (naprowadziłeś mnie sam ), ale więcej nic nie wiem. A co do Janerki - artysta niebanalny z wyższej półki, choć jakby niszowy. |
trzeba to było napisać wcześniej i gdzie indziej. no ale przecież _zespół_ Lech Janerka nie jest dla kogoś kto lubi nie tylko posłuchać muzyki ale także tekstów, bo mają teksty o wszystkim i o niczym i to takie beznadziejne że aż coś, jak to pięknie ujęła osoba która jadąc na koncert znała tylko 1 piosenkę "RoWeR" która jest fajna
Nigdy napisał: |
Ja w każdym bądź razie wolałem Klausa Mitffocha |
trochę się w międzyczasie rozwinął
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nigdy
Żywa Skamieniałość Forum
Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 1548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 21:57, 05 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nie wątpię, że K.M. się w międzyczasie rozwinął. Tyle, że mnie zarówno międzyczas jak i rozwinięcie nieszczególnie interesują. Nie zmuszam się do lubienia najlepszych nawet tekstów, jeśli mają być sprzedane z melodią, a tu zestaw nie gra. Mnie się produkcje L.J. podobają przeciętnie zaś Tobie, jak wnioskuje - bardzo i tak ma być. Inaczej było by jak w Orwellu.
PS.
Twoje zagadki są w HP - w Hewlett-Packard. Skasowałem niechcący za co Cię przepraszam. Jeżeli chcesz - wstaw do melodyjek.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
jualari
Nowicjusz
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 9:31, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nie zmuszam się do lubienia najlepszych nawet tekstów, jeśli mają być sprzedane z melodią, a tu zestaw nie gra. Mnie się produkcje L.J. podobają przeciętnie zaś Tobie, jak wnioskuje - bardzo i tak ma być. Inaczej było by jak w Orwellu.
ale dość o tym. ja tu nie próbuję nikogo nawracać na janerkę i nawet _aż tak_ go nie lubię. istnieje natomiast dostrzegalna różnica między tekstami jak Twój powyższy czy następujący:
Mam alergię na muzykę poważną
Natychmiast jestem zdenerwowana, ba, wściekła na wszystko i na wszystkich wokół. Tak więc śmiało mogę przyznać, że muzyka poważna ma na mnie wielki wpływ
a takimi:
szczerze to nie polecam jeśli ktoś lubi nie tylko posłuchać muzyki ale także tekstów, mają teksty o wszystkim i o niczym i to takie beznadziejne że aż coś, z resztą jadąc na ten koncert znałam tylko 1 piosenke "RoWeR" która jest fajna
ja bez szemrania przyjmuję do wiadomości nawet to że komuś może się podobać disco polo albo wiśniewski i nie mieszam ich z błotem. całkiem niedawno też sympatię moją stracił tusk za moherowe berety i twarz leppera, chociaż w żadnym z tych objektów piękna nie dostrzegam
mogłem jej zwrócić uwagę grzeczniej? pewnie. tyle że mam dość grzecznego zwracania uwagi bezczelnym, zapatrzonym w siebie gówniarzom i nie sądzę, żeby ktoś kto swoje poglądy i gusta uważa za ostateczne, uwagi takie zrozumiał i był wart mojej uprzejmości
Nie wątpię, że K.M. się w międzyczasie rozwinął.
Zadanie nieodrobione. Proszę przeczytać tekst ze zrozumieniem.
Raczej roz-broiłeś.
obaj wiemy, że nie KM miałem na myśli. nie takie skróty myślowe, lapsusy i kwiatki w stylu "hamstwo" czy "poszłem" mają na tym forum miejsce i jakoś nie zauważyłem żebyś się nad nimi pochylał. jak widać wystarczy delikatnie wetknąć kij w ten wasz matrix wzajemnej adoracji a i najcięższe nawet nożyce się odezwą
Twoje zagadki są w HP - w Hewlett-Packard. Skasowałem niechcący za co Cię przepraszam. Jeżeli chcesz - wstaw do melodyjek.
a może jednak jest jak w Orwellu?
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|